Mimo, że za oknem nadal szaro, nabrało mnie ostatnio na więcej kolorów.
Kolor miętowy wyrasta na mojego faworyta, w sklepach patrzę prawie tylko
na ciuchy w tym kolorze. Również w moim makijażu trochę zmian. Zawsze
skupiałam swoją uwagę na oczach, na usta nakładałam tylko trochę podkładu. Jednak ostatnio coraz częściej stawiam właśnie
na wyraźny kolor ust i odrobinę różu. Dzięki temu możemy swojej lekko
zszarzałej i zmęczonej po zimie cerze nadać trochę blasku i świeżości.
Dla mnie róż i pomadka to świetny duet. Jeśli chodzi o oczy to nałożyłam trochę cienia w cielistym odcieniu i zrobiłam bardzo cieniutką kreskę, tylko aby sprawić wrażenie, że rzęsy są bardziej zagęszczone. Użyłam wspomnianego w moim wcześniejszym poście różu ze Sleeka Flamingo. Jest niesamowicie na pigmentowany i na pierwszy rzut oka ma bardzo intensywny kolor. Jednak gdy nałoży się go niewielką ilość to daję naprawdę bardzo naturalny wygląd. Pomadka natomiast jest z Manhattanu, urzekła mnie swoim kolorem.
Pozdrawiam, Anita :)
Użyte kosmetyki:
-podkład równoważący Inglot 26
- puder sypki Inglot 14
- róż Sleek Flamingo 937
-pomadka Manhattan 57D Perfect Creamy & Care
- eyeliner w żelu Essence
- tusz I <3 extreme Essence